Sprzedaję wiedzę

Najlepszym sposobem na założenie własnej firmy jest przekształcenie zajęcia, które wcześniej traktowało się jako hobby w biznes, bądź zmiana innego sposobu pracy (który nas wcześniej ograniczał) na własną działalność. Dzięki takiemu podejściu ma się pewne doświadczenie w obszarze działań, który teraz stanie się krytycznym źródłem utrzymania. U mnie transformacja przebiegała pozornie inaczej, gdyż z informatyka stałem się doradcą. Jednak była to tylko pozorna zmiana. Wcześniej informatyka była narzędziem do dostarczania firmom nowych rozwiązań. Gdy pisałem program komputerowy, to kodowanie było najmniejszym fragmentem prac. Podobnie przy wdrażaniu hurtowni danych. Głównym celem mojej pracy było zdobycie i zaimplementowanie wiedzy, co firmie jest w tej chwili najbardziej przydatne i co przyniesie jej największe zyski bądź oszczędności. Z takiego traktowania informatyki był już tylko jeden krok do spojrzenia na siebie jak na doradcę. Po co samemu wykonywać tą najmniej rozwijającą pracę (na przykład kodowanie w jakimś języku programowania), gdy można samemu tylko zaprojektować program, a wykonanie zlecić specjalistom od pisania kodu.

Niestety przejście na czystą sprzedaż wiedzy nie jest łatwe. W Polsce ciągle pokutuje jeszcze przeświadczenie, że prawdziwa praca polega na machaniu łopatą czy wykonywaniu innych czynności, których efekt w łatwy sposób można zobaczyć. Jeśli firma położy 5 kilometrów kabla czy wybuduje 500 regałów, to efekt jej pracy widać bez problemów. Gdy przychodzi facet, który pomyśli i powie, że zamiast 500 można zbudować tylko 400, a dzięki odpowiedniej organizacji pracy wydajność magazynu i tak będzie wystarczająca, wtedy pojawiają się problemy z zaakceptowaniem takiej pracy. Mimo, że wcześniej chciało się ponieść znacznie większe nakłady na inwestycję, jej ograniczenie wcale nie wydaje się zyskiem, za który warto płacić. Każdy podchodzi do tego w ten sposób, że w zasadzie on sam też mógłby to tak wymyślić (to że tego jednak nie wymyślił jakoś mu umyka).

Jeszcze większą nieufnością charakteryzują się ludzie, którzy sami stworzyli swoją firmę od zera, a teraz ktoś namawia ich do skorzystania z doradcy. Po co zatrudniać zewnętrznego doradcę? Czy jest on w stanie poradzić sobie z biznesem, który jego twórca zna od podszewki? Otóż tak. Osoba tworząca firmę patrzy na nią bardzo dokładnie i ma wielkie doświadczenie tylko z nią. Doradca przychodzący z zewnątrz widział wiele podobnych firm. Niektóre problemy, które wydają się być bardzo charakterystyczne dla jednej branży ujawniają się w różnych postaciach w innych dziedzinach gospodarki i dawno wymyślono już dobre rozwiązania tych problemów. Czasem spojrzenie z zewnątrz pozwala zauważyć rozwiązanie, którego z wnętrza firmy nie było widać. Jeszcze innym razem osoba z zewnątrz nie jest uwikłana w sytuację w firmie i potrafi podjąć trudne decyzje bez niepotrzebnych naleciałości historycznych.

Mój blog będzie dotyczył tych właśnie kwestii. Nie tego jak rozwiązać konkretny problem, tylko jak do niego podejść. Gdzie i czy warto szukać rozwiązania na zewnątrz. Jeśli tak to na co zwrócić uwagę. Jak ocenić cudzą pracę, której efektem będzie kilkanaście stron wydruku i krótka prezentacja w PowerPoint. Chciałbym przekazać te informacje w sposób dość swobodny, żeby nie nudzić czytelników. A czy mi się to uda? Wkrótce zobaczymy.

Ten wpis został opublikowany w kategorii Uncategorized. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

2 odpowiedzi na „Sprzedaję wiedzę

  1. ONA pisze:

    Podejście do tematu jest rozsądne. Wydaje mi się jednak, że problemem mogą sie okazać pewne nasze narodowe cechy: przeświadczenie o własnej wiedzy oraz pseudo oszczędzanie graniczące ze skąpstwem. Ale… powodzenia, trzeba przecież zmieniać nastawienie społeczne jeśli ma to przynieść efekt.

  2. Pingback: Zaloty i gra wstępna | Meandry zmian

Dodaj komentarz